Data wydarzenia: 2010-08-08 Wyświetleń: 23734 Ocena: 2.84 |
Śpiewaczka rusnacka przyjechała do Jaworek aż z Litmanowej na Słowacji. Łemków reprezentował zespół Sereńcza, a Górali - miejscowe zespoły: Pieniny i grupa Jana Malinowskiego. Gościnnie swój koncert dał też zespół dziecięcy Kołomyjka z Huculszczyzny. W sumie sześć zespołów i niebywała atrakcja dla turystów. To już czwarta edycja festiwalu, który z roku na rok powiększa się.
- Ten festiwal naprawdę się rozwija, jestem tego świadkiem - mówi ks. Józef Włodarczyk. - Od pierwszego festiwalu jestem obecny w jego centrum i choćby dziś wystarczy spojrzeć na te piękne wystawy, które prezentują dawne rzemiosła.
- W tym roku mamy kolejny bardzo bogaty element na festiwalu - mówi Piotr Gąsienica, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczawnicy. - Jest to pokaz zanikających zawodów. Mamy dziegciarza, który autentycznie wypala dziegieć na naszych oczach. Możemy się przyglądać temu, jak to dawniej wyglądało. Są smaczki regionalne łemkowskie i są jeszcze inne zawody: garncarze, łyżkarze, snycerz.
Pokaz wytwarzania w tradycyjny, ręczny sposób gontu dał gonciarz z Bielanki. Bednarz, który do Szczawnicy przyjechał z Szerzyn ciekawej publiczności pokazywał jak kiedyś wyrabiało się beczki. Plany organizatorów przewidują na kolejne lata festiwalowe wzbogacanie programu imprezy nie tylko o większą ilość nowych wykonawców, ale także o inne składniki.
- To wszystko chcemy rozbudowywać o następne elementy - mówi P. Gąsienica. - Żeby ten festiwal "uderzał" także wiedzą, nie tylko kulturą, pieśnią, tańcem, ale również tradycjami, pokazywaniem życia Łemków, Rusnaków na tych ziemiach. Marzy mi się sprowadzenie tutaj Łemków, którzy zostali stąd wysiedleni. Oni żyją w tej chwili na terenach koło Wrocławia, koło Legnicy, mają piękne zespoły. Trwają już rozmowy.
Obszar dawnych trzech wiosek: Jaworki, Biała Woda i Czarna Woda niegdyś zamieszkiwany był przez społeczność wielokulturową. To właśnie kultywowanie tradycji i pamięci o dawnych mieszkańcach tych ziem jest głównym zadaniem, jakie przed sobą stawiają organizatorzy festiwalu. Z religijnego punktu widzenia festiwal ma charakter ekumeniczny.
- Taki ma wydźwięk na pewno - mówi proboszcz ks. Józef Włodarczyk. - Chodzi o to, że żyjemy na tych ziemiach, jesteśmy spadkobiercami tych, którzy tutaj pracowali ciężko, przelewali pot, a nierzadko i krew dla ratowania i wyżywienia swoich rodzin. I dlaczegoż byśmy mieli nagle o tym wszystkim zapomnieć?
- Sam fakt, że jest to festiwal autentyczny, ponieważ odbywa się na ziemiach, które przez 500 lat były zamieszkiwane przez Łemków, przez Rusnaków, przez Ruś szlachtowską - mówi P. Gąsienica. - My nie odkrywamy czegoś nowego, nie wszczepiamy czegoś na siłę. Jest to coś, co tutaj rzeczywiście było.
Festiwal, który rozpoczęło podpalenie tradycyjnej watry przyciągnął sporą rzeszę nie tylko samych mieszkańców tych terenów, ale też sporo turystów, dla których stał się prawdziwą atrakcją.
|